POLECANY POST

CYRK WICTORIA 2024 - KAPITALNY SPOT WIDOWISKA

3 marca 2020

Cyrk Safari: recenzja z premiery

Jak obiecałem tuż po weekendzie miała być recenzja z Cyrku Safari. Na programie premierowym było kilku cyrkowych fanów w tym Agnieszka, która napisała recenzje z przedstawienia. Jak zawsze pięknie ujmuje magię cyrku jak nikt inny. Miłej lektury!



„Nie można logicznie udowodnić, że coś jest piękne. Trzeba to po prostu odczuć”.

...i aby tego doświadczyć, można na przykład wybrać się do Cyrku, gdzie piękno kryje się w każdym jego zakamarku...

Ostatnia sobota lutego, ba, ostatni, można by rzec - magiczny, 29 dzień lutego, spory plac przy Alejach Wolności w Nowym Sączu i uroczy Cyrk Safari „zacumowany” na tymże placu.
Wchodzimy??
Pewnie!!
To znaczy, ja idę, a Wy...jak chcecie, to zapraszam.

Namiot, który jeszcze kilka kroków wcześniej był mały, teraz rośnie coraz bardziej i bardziej, im bliżej jestem. Uwielbiam zbliżać się do namiotu. Jeszcze bardziej lubię stanąć w wejściu, ale być w środku to już jest TO. I znowu „ten” zapach wiruje w nosie, „ta” muzyka szumi w uszach, „te” światła podkreślają klimat, który może być tylko tam. Coś się wokół dzieje, ale mnie już nie ma…

Kilka minut później zaczyna się program.
Na arenie zauważam Konferansjera w eleganckim fraku, w meloniku i z laseczką. Pan Wiesław Jaśkowski.
Klasa. Dostojność.
Artysta przepełniony miłością do sztuki cyrkowej, co czuć z daleka.
I to On będzie Nas prowadził przez cały, tegoroczny program Cyrku Safari.

Zatem…nadchodzi moment, kiedy pojawiają się pierwsi Artyści – Kenia Boys i ich występ na masztach. Dynamiczna muzyka, charakterystyczne stroje, które współgrają nie tylko z nutą ale i całym występem. Kilka minut szaleństwa, niemal nieprzerwalnie, „nad areną”. Artyści zdają się nie zauważać publiczności będąc zupełnie pochłonięci swoim występem, aczkolwiek gdzieś, kilka miłych uśmiechów „poszło” między loże i sektory
Pierwiastek męski był, to teraz czas na delikatność i grację, którą na arenę „wnosi” Tina i Jej pokaz hula-hop. Niemal jak Calineczka odziana w przepiękny niebiesko – srebrny kostium wiruje po arenie wraz ze swoimi „kołami”. Finezyjnie, zalotnie i sympatycznie. Bardzo miło się ogląda Artystkę i czuć żal, kiedy kończy swój występ.
Na pociesznie zjawia się na arenie Klaun z repryzą „Foto”. Do tej zabawy zaprasza Pana z publiczności, który perfekcyjnie wciela się w swoją rolę. Jest zabawnie, czyli tak jak być powinno gdy na arenie gości Komik/Klaun
Po krótkiej dawce śmiechu, na arenie pojawiają się pierwsze zwierzęta i są to  wielbłądy w towarzystwie Szymona Słowika. Pokaz zwierzaków jest niezmiernie sympatyczny. Zwierzęta są spokojne, dostojne i posłuszne. Prezentują swoją urodę w naturalny sposób, co jest godne uwagi. Szymon co chwilkę obdarza je smakołykiem na co one wyraźnie czekają
Kiedy najprawdziwsze, przepiękne wielbłądy znikają za kotarą przed naszymi oczami pojawiają się inne wielbłądy – tym razem kosmate, miękkie i super kolorowe, co oznacza, że zaczyna się kolejna repryza w wykonaniu Duetu Nefedov. Jest to znakomity pokaz dla najmłodszych, choć starsi nie są obojętni na ten występ i co rusz się podśmiechują.

Kilka chwil później miejsce pluszowych wielbłądów zajmuje znakomity Duet Waldek i Paweł i Ich groteska akrobatyczna. Choć widzę ten występ nie po raz pierwszy, niezmiennie mi się podoba i bardzo bawi. Niewątpliwy dar aktorski obu Artystów znakomicie dopełnia Ich bardzo dobry występ. Jest po prostu groteskowo
Ale i ten występ dobiega końca. Niestety.
Kiedy jednak na arenę wbiega po raz kolejny Duet Nefedov i ich cztery urocze psiaki znika smutek i zaczyna się wspaniała uczta dla oka, czyli „black&white na czterech łapkach” Uwielbiam psiaki i dlatego też jestem szalenie szczęśliwa, gdy mogę Je podziwiać na arenie. A te cudne pudelki są tak przepełnione energią, dobrym samopoczuciem i miłością zapisaną w czarnych, świecących oczkach dla Tiny i Pavla, że nie sposób nie zauroczyć się Ich występem.
I tak o to pieski dokończyły pierwszą część programu.

Przerwa.
Kilkanaście minut w doborowym towarzystwie Artystów, których miałam okazję w tym czasie poznać osobiście i zamienić w Nimi kilka słów. Poznałam również osobiście psiaki, które kilka chwil wcześniej bawiły publiczność zgromadzoną pod namiotem. Kochane przytulaki <3
Reszta to już

Chyba czas na Część II i tu podobnie, jak w Części I show zaczynają Kenia Boys, którzy prezentują Obręcze i Skakanki. Jak przystało na Boys i to Kenia Boys numer szybki, dynamiczny i pełen energii. Żadnych zbędnych przerw, żadnych błędów. Ciekawy występ, tym razem z większą ilością uśmiechów
Dla uspokojenia nieco emocji na arenie pojawia się Motyl. Piękny, barwny, finezyjny skrzydlaty cudak, czyli zaproszenie do kolejnej repryzy Duetu Nefedov. Oryginalny pokaz, który czaruje nie tylko najmłodszych, ale również tych nieco starszych
Kiedy motyl zostaje w końcu schwytany i uwięziony za kotarą, pustkę na arenie wypełnia Pan Wiesław Jaśkowski i Jego iluzja. Czary – Mary w nietuzinkowym pokazie przykuwa uwagę każdego, kto znalazł się pod namiotem. Pan Wiesław ma w sobie coś niezwykłego i coś, czego niby nie widać, a jest…jakaś niezwykła kurtuazja, wyjątkowość. Artysta ciałem i duchem.
I ten fantazyjny pokaz musi się kiedyś skończyć
Aczkolwiek, to jeszcze nie koniec emocji, gdyż na arenie pojawiają się ponownie Waldek i Paweł i Ich szalony pokaz na batucie. Zawadiacki styl Artystów, fertyczna muzyka, energia i przebojowość tworzą Ich pokaz iście rewelacyjnym. Uwielbiam oglądać Ich szaleństwa na batucie. Gesty, mimika, elementy gry aktorskiej, akrobacje wysoko pod kopułą…genialne!

Kiedy Panowie kończą swoje show mamy kolejną dawkę iluzji, tym razem w wykonaniu Klaunów. I jak przystało na repryzę, jest wesoło i zabawnie. Iluzja z przymrużeniem oka podoba się publiczności, którzy nagradzają Artystów szczerym śmiechem.
Duet Nefedov kończy swój występ i zostawia arenę dla jednych z piękniejszych zwierząt w cyrku, czyli koni. Kolejny feeryczny pokaz zwierząt. Elegancki Szymon Słowik otoczony majestatem urzekających koni, delikatna muzyka, gra światła i pokaz ten jest jednym z ładniejszych tego popołudnia. Konie są wdzięczne, łagodne i powłóczystym krokiem okrążając arenę demonstrują swoje piękno…od czasu do czasu domagając się smakołyku, co jest naprawdę urocze i takie prawdziwe, takie naturalne.

Zwierzęta szybciutko kończą swój „występ” i na plawicie, po raz trzeci, goszczą Kenia Boys. Tym razem prezentują tzw. Piramidy. I po raz kolejny mamy przed oczami występ pełen dynamiki, zwinności podkreślony jakże energiczną muzyką. Wszystko ze sobą współgra. Publiczność podziwia występ raz po raz bijąc brawa Artystom.
I tak, pomalutku zbliżamy się do końca.
Jeszcze tylko bajkowe postacie „skontroluje” arenę, widownię i ustąpi miejsca Artystom na Finał…

Finał…czyli ten moment, kiedy kończy się „opowieść” usnuta przez Artystów pod namiotem pewnego polskiego Cyrku…
Z każdą minutą robi się ciemniej, ciszej…
Wracamy do Świata, który jest gdzieś na zewnątrz…
Ale tylko „na chwilkę”…

Zdjęcia z premiery Safari w Nowym Sączu od dwóch dni są w galerii bloga





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz