Miłośniczka sztuki cyrkowej Agnieszka kilka dni temu odwiedziła w Pradze czeski Cirkus Ohana. Poniżej recenzja ze spektaklu.
„Każdy
gość dodaje własną historię podczas każdej ze swych wizyt,
każdej nocy spędzonej w cyrku. Podejrzewam, że nigdy nie zabraknie
nam rzeczy, które można będzie opisywać, historii do opowiadania,
którymi można będzie się dzielić.”
Lekka,
harmonijna muzyka, przyjemny dla oka taniec i przyzwoita gra aktorska
artystów bardzo mi się podobały i zdobyły moje uznanie.
Aczkolwiek, nie możemy zapominać, że to jest cyrk, a w cyrku muszą
być artyści, którzy zaprezentują nam swoje umiejętności i
spróbują nas zachwycić. I w tym miejscu czar nieco pryska. Na
arenie zaprezentowano żonglerkę maczugami i obręczami, trapez,
akrobacje na maszcie, gimnastykę w sieciach, akrobacje napowietrzne
w kuli, kontorsjonistykę, hula-hop oraz pokaz akrobatyczny. Artysta
prezentujący żonglowanie popełniał wiele błędów przez co jego
pokaz był nieudolny. Artystka występująca na trapezie nie
zachwyciła. Podobnie było w przypadku pokazu gimnastyki w sieciach,
hula-hop czy akrobacji napowietrznych w kuli. Mówiąc wprost – w
trakcie tych występów wiało nudą i zdemaskowało brak
umiejętności artystów. Jedynie pokaz kontorsjonistyki zwracał
uwagę ze względu na niebanalną sprawność artysty i mógł się
podobać.
Zdjęcia ze spektaklu Ohany już jutro na blogu!
Kilka
dni temu będąc w Pradze odwiedziłam Cyrk Ohana, który w tym
sezonie prezentuje dwa różne programy. Jeden z nich, grany w
godzinach popołudniowych, jest oparty na motywach filmu „Coco” i
jest przeznaczony głównie dla rodzin. I na tym programie byłam.
Praga,
Latenska Plan, duży piaszczysty plac, a na nim zakotwiczony
nienachalny, czerwono – żółty namiot cyrkowy z niedbale
usytuowanymi autami cyrkowymi i przyczepami kempingowymi wokół
niego. To właśnie niewielkie miasteczko cyrkowe, gdzie w jego
centrum, znajduje się powstały w 2016 roku, nieduży Cyrk Ohana.
Wnętrze cyrku raczej skromne z dominującym bordowym kolorem kotar,
rund i band. Nietypową (dla mnie) rzeczą w tym cyrku były stoliki
z krzesłami, które pełniły rolę loży. W tylnej części namiotu
typowe sektory, jakie znajdziemy w innych cyrkach. Nieznaczne
oświetlenie tworzy kameralną atmosferę wewnątrz, co może się
podobać amatorom prostoty i lirycznego piękna.
Program
zaczyna się punktualnie o godzinie 14.00. Na arenie pojawia się
mała dziewczynka, która odgrywa główną rolę, czyli chłopca o
imieniu Coco. Wprowadza ona/on widzów w historię, która zaraz się
odegra na scenie. Po uroczym wstępie na arenę „wypływają”
kolejni artyści odgrywający różne role. Jest taniec, śpiew i
pokazy artystyczne. W międzyczasie do naszej głównej bohaterki
(bohatera) dołącza clown, który staje się drugą, pierwszoplanową
postacią. Całe show jest mieszanką musicalu, teatru oraz szczyptą
typowego cyrku z artystami w roli głównej. Całość programu
kończy się wspólnym tańcem wszystkich artystów.
Tegoroczny
program Cyrku Ohana uważam za bardzo ciekawy. Połączenie musicalu,
teatru i cyrku jest oryginalnym pomysłem, ale tutaj musi być
wszystko dopracowane, aby zachwycić widza i wciągnąć go w magię,
jaką niesie ze sobą prawdziwy cyrk.
Wszyscy
wiemy, że żaden cyrk nie może istnieć bez clowna. I tu, niestety,
napotykamy kolejne rozczarowanie. Co prawda, clown był obecny niemal
cały czas na arenie, ale nie było żadnych repryz, ani entree. Nie
bawił publiczności, nie było śmiesznie i tego brakowało mi, jako
widzowi.
Innym,
znaczącym, niedostatkiem, był dla mnie brak konferansjera, który
poprowadziłby program i przedstawił artystów. Bywalcy cyrku są
przyzwyczajeni, że na arenie, oprócz artystów, pojawia się ktoś,
kto będzie przewodnikiem po programie, zaprosi na przerwę, czy
przedstawi artystów.
W
programie zabrakło również zwierząt, które, bądź co bądź, są
symbolem tradycyjnego cyrku. Doceniam to, że cyrk coraz częściej
czerpie z nowoczesności, ale są pewne elementy definiujące
tradycyjny cyrk i takim wyznacznikiem tejże właśnie tradycji są
zwierzęta i niech tak pozostanie.
Reasumując,
pomysł na program Cyrku Ohana uważam za ciekawy, ale brakuje mu
zaskoczenia, nie trzyma w napięciu i nie jest jeszcze wystarczająco
efektowny.