„Na jubileusz nie trzeba zasłużyć, jubileuszu należy dożyć”.
I tak w 2002 roku było 10 lat, 2012- 20 lat
i w tym roku Cyrk Korona czyli jeden z największych i najlepszych polskich
cyrków po 1989 roku obchodzi swój kolejny okrągły jubileusz tym razem 30-lecia. Część z
Was doskonale pamięta początki tego wspaniałego cyrku, ja pamiętam raptem 16-17
lat wstecz, co nie zmienia faktu, że jest to niezmiennie jeden z dwóch moich ulubionych
polskich cyrków, a po obejrzeniu dwukrotnie tegorocznego widowiska, zdania
raczej długo nie zmienię!
Podróż do Legionowa
trwała niespełna 4 godziny. Piękna, słoneczna niedziela, 6 marca A.D. 2022,
którą z pewnością zapamiętam na długo. Idąc z dworca w Legionowie mijałem
mnóstwo plakatów, aż wreszcie ujrzałem biało-czerwone miasteczko cyrkowe.
Jeszcze przed programem udało się spędzić chwilę z jedna z gwiazd jubileuszowego
show czyli Bartkiem Lewandowskim i Leną. Tuż po godzinie 12:00 obsługa zaczęła
wpuszczać pierwszych gości pod namiot, a moim oczom ukazały się nowości,
mianowicie przed namiotem bufet z bogatym zaopatrzeniem, kilka pojazdów zyskało
nowe okleiny, a pod namiotem nowiuteńkie oświetlenie(8 głowic, i dookoła areny
mieniące się wszelkimi kolorami żarówki), słynne schody przed kurtyną zostały również
odnowione. Dzięki nowemu oświetleniu odbiór poszczególnych numerów jest
niewątpliwie lepszy. Namiot w te zimne marcowe dni jest świetnie ogrzewany, dla
mnie aż za bardzo, zwłaszcza, że przy niemalże komplecie widzów nagrzewa się
szybciej. Tak w Legionowie 4 programy i na każdym świetna frekwencja. Przed
programem każdy przechodzi obowiązkową
kontrolę uśmiechu.
Przejdę do sedna, żeby
Was nie zanudzić. Punktualnie o godzinie 13:00 zgasły światła, na arenie pierwsza
pojawia się Inka w stroju bodajże wróżki, która wraz z Patrykiem
Wieczorkiem (Szalonym Kapelusznikiem) oczekują przy stosie prezentów
urodzinowych gości. Długo nie każą na siebie czekać, a zna ich każdy z widzów,
są to bowiem postacie z ulubionych bajek i filmów. Wszystko ładnie pięknie, ale brakuje tortu, na
szczęście sytuacją ratuje Mr Chap. W ten oto symboliczny i pomysłowy sposób rozpoczyna
się jubileuszowy program Cyrku Korona pt. „Urodzinowo Bajkowo”.
Pierwszym numerem są
napowietrzne hula-hop. Tradycyjny numer, z elementami gimnastyki napowietrznej
i nutką nowoczesności za sprawą obręczy LED. Wykonuje je Lena tzn. główna
bohaterka kreskówki Miraculum. Numer dynamiczny i jak dla mnie bogaty w różne
elementy.
Chwilę później robi się
jeszcze goręcej za sprawą Artura i Patryka tzn. ich fire-show. Chłopacy wręcz
szaleją z ogniem, mają przeróżne tricki, a niektóre elementy są
zsynchronizowane, co jest kolejnym plusem. Niestety igraszki z ogniem szybko
się kończą, gdyż na arenę wbiega Nieustraszony Strażak który powstrzymuje ten duet przed
jeszcze większym szaleństwem. Pożar na szczęście został opanowany.
30-lecie Cyrku Korona to i nic dziwnego, że publiczność rozbawia clown, który
jest związany z tym cyrkiem jak żaden inny, a po tylu latach publiczność go cały
czas ubóstwia. Jest to jego 14 lub 15 sezon w tym cyrku. Mowa oczywiście o
mistrzu humoru Mr. Chapie! Pierwsza repryza to ta, której nie było od dobrych
kilku lat czyli „boks”. Udział publiczności i spontaniczność Chapa to totalne
mistrzostwo i ubaw po pachy! Klasyka, która nigdy się nie nudzi, bo zawsze jest
inna.
Romantyczna sceneria,
wchodzi on czyli Bestia i ona czyli Piękna. Kto z nas nie zna tej kultowej
animacji Disneya? Chyba każdy, ale tylko w Cyrku Korona możemy zobaczyć historię
tych dwóch bohaterów w niecodziennym wydaniu. Inka oraz Ssnake prezentują urzekającą
gimnastykę napowietrzną na żyrandolu. Numer klasa sama w sobie, fragmenty ze
świetna choreografią i chwila wzruszenia., czyli magia sztuki cyrkowej w
najpiękniejszym wydaniu.
Od razu przeskok do
wygłupów na arenie. Tym razem to nie Chap, a Artur, który wciela się w „człowieka
balona”. Krótki, ale komiczny numer. Artur ze swoim uśmiechem idealnie pasuje
do tego gagu. Po tych kilkudziesięciu sekundach wygłupów, śmiechu ciąg dalszy
bowiem po raz drugi wkracza Chap. Wraz z konferansjerem Patrykiem wyczarowują kilka
różnych królików, z przezabawnym efektem końcowym.
To był prolog do tej prawdziwej
iluzji, która zaprezentował Bartek Lewandowski z Leną. Mi brakowało jego gołębi,
ale mimo wszystko jest to kilkuminutowe magiczne show, które trzeba zobaczyć.
Zaczyna się całkiem spokojnie kilkoma klasycznymi sztuczkami, następnie
przejście do tych dużych rekwizytów. Powiem szczerze, fajnie widzieć gdy
kobieta rządzi facetem 😉
Po tym jak Bartek szczęśliwie
odnalazł się po ostatniej z iluzji, na arenę wkraczają pełni uśmiechu i z 200% pozytywną
energią Kenya Boys. W „Koronie” nie było czarnoskórego zespołu od około 20
lat(pomijając festiwal), a ja od kilku lat czekałem na tego typu grupę akrobatów.
W pierwszej części czarnoskórzy panowie zwinnie tworzą piramidy, które wizualnie
są fantastyczne, następnie każdy z nich daje popis w skokach przez skakanki. Oni
są w tym mistrzami, a dzięki nim każdy bawi się jak dziecko!
15 minutową przerwę
spowodowały tańczące słoniki. Podczas przerwy można skorzystać z bufetu, oraz
zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z ulubionymi postaciami z bajek. W bufecie
wyeksponowane są modele pojazdów cyrku, od których nie mogłem odciągnąć wzroku.
Po przerwie za kurtyną na
hamaku można dostrzec śpiącego kota w butach, który szybko z niego wybiega i wdrapuje
się po linie kilka metrów nad arenę, aby już na wstępie drugiej części widowiska
rozbujać emocje publiczności. Ewolucje na trapezie z niebezpiecznymi elementami
to numer, który powinien być stałym elementem w programach. Szczerze jedynie
mógłby być z minutkę dłuższy.
Mr Chap wbiega na arenę w
całym czarnym kostiumie, rozdając piłeczki w loży, które następnie rzucane
przez widzów trafiają i przyklejają się do clowna. Repryza niebanalna, pomysłowa,
i wciąga do zabawy większą grupę widzów.
Po niej po raz drugi i ostatni
Kenya Boys, tym razem są to skoki przez obręcze i przechodzenie pod płonącym
limbo. Z całą pewnością Kenya Boys to perfekcjoniści i artyści, którzy każdemu
poprawią humor.
Z gorącej Kenii
przenieśliśmy się do Krainy Lodu 2. Na cyrkowej kopule pojawiły się setki
płatków śniegu, a pod kopułą swoje wybitne ewolucje na sztrabatach
zaprezentowała Inka. Nie raz już pisałem o tej artystce i powiem tak, dobrze,
że jest w jubileuszowym widowisku! Piękno, powalające tricki i ten kostium… jak
tu jej nie kochać!
Kamera! Akcja! Czyli
ostatnia repryza z udziałem publiki. Widziałem ją wielokrotnie, ale za każdym razem,
a wczoraj wyjątkowo rozwala system! Na końcu zaszła też pewna zmiana, ale sami
musicie się przekonać.😈😇
Ostatnim numerem jest hit
tegorocznego spektaklu. Z gorącej Hiszpanii Duo Alambria i ich brawurowe popisy na linie poziomej. Duet
ten występował na najlepszych arenach cyrkowych świata, więc to bez wątpienia
gwiazdy sezonu 2022. Przez 10-12 minut dokonują niemożliwego, a momentami jak
się patrzy na to co robią mrozi krew w żyłach. Są to profesjonaliści, którzy
otrzymują burzę braw, zresztą tak samo jak wszyscy artyści, którzy zaraz po ostatnim
numerze wychodzą na arenę.
Poziom tegorocznego
widowiska jest bez dwóch zdań bardzo mocny. Różnorodne numery, artyści z 6
państw, dużo młodych i utalentowanych artystów, nowe i znane twarze, wybitna
oprawa czyli spektakl na miarę 30-lecia! Znowu bajki? Tym razem są one inne, i dużo lepiej zaaranżowane, więc nie można narzekać.
Wracając do pierwszego zdania. Życzę, aby „Korona”
miała jeszcze „40” „50” i wiele, wiele innych jubileuszy, które będą zaskakiwać
i wzbudzać zachwyt nad sztuką cyrkową kolejne pokolenia Polek i Polaków!
Wszystkiego najlepszego
dla Cyrku Korona! 💗🎂
ZDJĘCIA Z WIDOWISKA JUŻ NIEDŁUGO!