W piątek i sobotę po 4 miesiącach z przyjemnością wróciłem do "Korony". Na 3 programach bawiłem się wyśmienicie, przy okazji zbierałem materiał, z którego w najbliższych tygodniach mam nadzieję, że uda się coś fajnego stworzyć, choć nie ukrywam łatwo mi nie było.
Oglądać repryzy takiego clowna jak Mr Chap naprawdę można bez końca, za każdym razem inaczej, Wczoraj stwierdziłem, że oglądając boks czy plan filmowy, który doskonale znam, mógłbym siedzieć tam codziennie i ciągle by mnie rozbawiał. Do Chapa nie przypadkowo pasuje określenie niekwestionowany mistrz humoru. Wielokrotnie pisałem ale powtórzę, bawi do łez, zachwyca swoim profesjonalizmem i przyjacielskim podejściem do widzów.
Takie same odczucia do tegorocznych występów Inki na sztrabatach oraz na żyrandolu ze Ssnakiem. Od Inki nie da się odwrócić wzroku, zawsze uśmiechnięta, przy większych brawach ten uśmiech aż promienieje, te jej umiejętności, lekkie poruszanie się niczym piórko po arenie jak i nad nią; czy lśniące kostiumy... po to się właśnie chodzi do cyrku. Wisienką na torcie jest Duo Alambria - solidny klasyczny numer na linie poziomej, bez dwóch zdań numer 1 w programie.
Bartka Lewandowskiego, Lenę, Kenya Boys jak i pozostałych artystów także miło było ponownie zobaczyć w akcji. Aż się nie chce wierzyć, że za dwa miesiące koniec sezonu...
Nie mogę przejść obojętnie obok oprawy świetlnej i pirotechniki(która pojawiła się około 2 miesięcy temu). Jak tu wszystko jest dopracowane w rytm muzyki, do tego co dzieje się na arenie, cały czas cieszą mnie efekty głowic, które są od tego sezonu. Fontanny iskier na początku gdy pojawia się tort i na finał to kolejny dodatek, który jest w cyrkach rzadkością a szkoda.
Miło było spędzić czas w Cyrku Korona, jak to się mówi do zobaczenia...
W DZALE ZDJĘCIA BLISKO 300 FOTOGRAFII Z CYRKU KORONA W TORUNIU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz