Wczoraj trzeci raz i trzeci rok z rzędu wybrałem się na najlepsze cyrkowe widowisko w Polsce.
Mowa oczywiście o Międzynarodowym Festiwalu sztuki Cyrkowej w Warszawie organizowany przez najlepszy w Polsce cyrk -Cyrk Zalewski. Pojechałem pociągiem na premierowy spektakl na godzinę 14:00. Tradycyjnie zrobiłem zdjęcia z zewnątrz namiotu, porozmawiałem chwilę z Panią Ewą Zalewską. Pod namiotem byłem już o 13:25. Zakupiłem pamiątkowe chorągiewki oraz program cyrku. W tym roku siedziałem w pierwszym rzędzie na- sektor loża. W tym roku pod namiotem na arenie jest zamontowanego więcej oświetlenia gdyż doszło to ze spektaklu sezonowego. Nad tradycyjną festiwalową kurtyną nie ma jeszcze zawieszonego napisu 19 MFSC. Sektory są trochę przestawione ze względu na pokaz latających motorów FMX. Tak jak w poprzednich latach obsługą techniczną są uczniowie Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej w Julinku.
Frekwencja wyniosła około 50%. Spektakl zaczął się z kilkuminutowym opóźnieniem.
Na rozgrzanie widzów jeden z najlepszych numerów w sezonie jak i festiwalu czyli Los Ortiz i koło śmierci. Za każdym razem numer ten zapiera dech w piersiach, zwłaszcza jak jest na wysokim poziomie. Publiczności oraz mnie bardzo się spodobał.
Po tych emocjach przywitał nas mistrz humoru Rico w repryzie "klaskanie". Repryza znana przez wszystkich ale w wykonaniu tego komika prześmieszna.
Po chwili śmiechu przywitali publiczność konferansjerzy: Kamil Zalewski i Maciej Najmowicz. Moim zdaniem szkoda, że nie było parady powitalnej ale to mało znaczące.
Następnie w wspaniały świat iluzji wprowadził nas Kamil i Aneta Zalewscy z zespołem. Mimo, że ja te wszystkie iluzje widziałem wiele razy to i tak mi się podobało, zwłaszcza ostatni numer z skrzynią z której na koniec wychodzą po za Kamilem dwie artystki. To robi wrażenie, to jest prawdziwe show iluzji.
Chwilę później na arenie pojawił się Rico ze swoimi foksterierami. Pokaz przyjemny dla oka. Na wesoło a pieski dużo potrafią.
Maciej Najmowicz zaczął zapowiadać następny numer lecz przerwał mu dinozaur. Ten krótki przerywnik to dobra atrakcja dla młodszej części publiczności.
Następnie na arenie pojawiła się 13 letnia mistrzyni ekwilibrystyki z Ukrainy. Jej pokaz to perfekcja. Chyba najlepsza ekwilibrystyka jaką widziałem w życiu. Trzymając się prawie minutą na jednej ręce wykonując różne pozy, byłem w szoku ;). Publiczność nagrodziła tą niesamowitą artystkę bardzo długimi brawami.
Ponownie na arenę wszedł Rico tym razem z ferajną kóz. Pokaz również na wesoło na dobrym poziomie.
Następnie na arenę weszły dwa dinozaury przed którymi uciekał konferansjer. Na szczęście sytuację opanował malutki dinozaur wniesiony przez jedną z artystek.
Po dinozaurach na arenę weszły znane wszystkim, piękne Wielbłądy oraz chwilę później Konie Palomino, które zaprezentował Kamil Zalewski. Według mnie pokaz koni jest trochę krótszy i słabszy niż w latach poprzednich.
Przed przerwą po raz kolejny wszedł Rico tym razem jako Amor. Repryza bardzo śmieszna i co ważne oryginalna. Na arenie zrobił się jeszcze mały chaos z dinozaurami, który zatrzymał Kamil Zalewski zapraszając na przerwę.
Podczas przerwy tradycyjnie przejażdżki na Wielbłądach, można było skorzystać z bufetu i toalety oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z dinozaurami.
Po przerwie w zastępstwie wystąpił uczeń PSSC w Julinku Mateusz Krajewski w żonglerce maczugami, piłkami i kapeluszami. Pokaz w stylu hiszpańskim. Numer ten był bardzo dobry. sądzę, że w przyszłości będzie to świetny artysta.
Następnie przezabawna repryza "orkiestra" z udziałem publiczności. Śmiechu nie było końca. Brawo!
Chwilę później pojawiły się trzy psy Border Colie, które zaprezentowała Zuzana Smaha z Czech. Pokaz był dość długi i na wysokim poziomie. Psy były bardzo inteligentne.
Kolejnym numerem była akrobatyka na szarfach wykonana przez Macieja Sokołowskiego i Żanetę Adamczyk. Tworzą oni wspaniały duet. Numer przepiękny, również dostał bardzo długie brawa.
Następnie moja ulubiona repryza w wykonaniu najlepszego Polskiego clowna Rico czyli "Water Act". Repryza ta jest naprawdę przezabawna i na wysokim poziomie.
Po tej dawce humoru czas na numer mrożący krew w żyłach czyli Los Ortiz na wysokiej linie poziomej. To trio nie boi się niczego. Numer jest bardzo dobry mimo, że widzę go trzeci raz. Za każdym razem ogląda się z ogromnymi emocjami i podziwem.
Na koniec Freestyle Family czyli brawurowe skoki na motorach FMX. Show tylko dla ludzi o mocnych nerwach. to co robią ci panowie to jest czyste szaleństwo. Przy tych skokach emocje sięgają zenitu. Wow!
Po spektaklu artyści dawali autografy i można było zrobić sobie z nimi wspólne zdjęcie. W spektaklu zabrakło grupy Deiman, którą bardzo chciałem zobaczyć. Mimo to spektakl był na genialnym poziomie chyba nawet lepszym niż rok temu. Według mnie najlepsze numery to; Ekwilibrystyka, Koło smierci, linoskoczkowie, szarfy, motory FMX.
Zapraszam wszystkich na festiwal który potrwa do 28 października.