POLECANY POST

CYRK FANTAZJA - 5 LAT NA VIDEO

13 stycznia 2020

Karlsruher Weihnachcircus recenzja

Dziś recenzja Karlsruher Weihnachcircus, który przyjemność miała odwiedzić Agnieszka z rodzinką. Miłej lektury!

„Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponad co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego”.

Nigdy chyba nie będzie chwili, gdy będę mogła powiedzieć:
„widziałam już wszystko w cyrku"
"wiem już wszystko o cyrku”.
Odkrywanie Tego Świata stało się niejako częścią mojego życia.
Życia, które jest może inne, dla większości dziwne, ale piękne, zaskakujące, magiczne i pełne różnych emocji…..mówiąc krótko – „bogate"

I kiedy wydawało mi się, że sezon dobiegł końca i muszę czekać kilka miesięcy na kolejną wizytę w cyrku … pojawia się „Zimówka”, Cyrk Świąteczny

Karlsruhe Weihnachtscirkus, bo o nim dziś będzie, jako pierwszy pokazał mi oblicze cyrku świątecznego/zimowego

Niemal 1200 km drogi, zmęczenie, niewyspanie, … i ten moment, kiedy podjeżdżasz na plac, który iskrzy z daleka ferią świateł okalających namioty cyrkowe.
Czas ponownie staje w miejscu i znowu to uczucie niedowierzania, że tu jesteś, że zaraz znajdziesz się w innym świecie. Ten moment w którym nic innego się nie liczy.
Wkraczasz do foyer, aby stanąć już jedną nogą w odległej krainie, której musisz pozwolić się porwać, albo ...
Nie ma tu miejsca na „albo”.
Tu jest tylko czas i miejsce na zamknięcie oczu na rzeczywistość i całkowite poddanie się temu, co zdarzy się za chwil kilka

Kilka minut później, kilka kroków dalej jest cyrk, ten „właściwy cyrk”, który zamienia codzienność w enigmatyczność.
Te kolory, te światła, te zapachy, ten klimat, ten miły szmer, który wypełnia namiot minuta po minucie, ten mały świat zaklęty w okręgu. Chwilo trwaj

19.30, zapada ciemność, aby zaraz rozświetlił ją blask schodów po których „spływa” w dół Charlin Sperlich w towarzystwie zacnego młodego Artysty, Clowna RiCO. Jej śpiew wypełnia szczelnie każdy zakamarek cyrku. Jego uśmiech wita każdego gościa pod namiotem.
Jest moc, jest dreszcz, jest uczta dla uszu i oczu. Tak zaczyna się piękny spektakl o którym nie sposób zapomnieć.

Kiedy arena pustoszeje po poetycznym powitaniu, zza kulis wybiega gromadka różnych zwierząt: kucyki, koguty, dziki, kozy, osiołek i zaczyna się spektakularne show 🙂

Fantastyczni Artyści, Maike i Jorg Probst uczynili z zabawy ze swoimi pupilami niesamowite widowisko, które można byłoby oglądać i oglądać bez końca. Świetna stylistyka, wspaniała relacja między Artystami a zwierzakami, dużo zabawnych momentów i ciekawe sytuacje uczyniły z tego „wyjścia” cudne przedstawienie.
A że jest to cyrk tradycyjny, najprawdziwszy cyrk, to można podziwiać tego wieczoru jeszcze prześliczne, charakterne kucyki oraz konie i wielbłądy. Wszystkie te czworonogi pojawiły się na arenie w towarzystwie Marlona Spindlera. Ich wyjścia nie były długie, ale na tyle rozległe w czasie, że można było chwilkę podziwiać z ogromną przyjemnością majestat tych zwierząt.
Zwierzęta są niewątpliwie wybornym „uzupełnieniem” widowiska cyrkowego i nie wyobrażam sobie cyrku bez zwierząt

Ale nie wyobrażam sobie też cyrku bez Artystów

 Puje Girls, zdolne i jakże czarujące Artystki, zaprezentowały efektowny pokaz kontorsjonistyki. Talent na najwyższym poziomie odziany w atrakcyjne kostiumy, przyozdobiony bajecznymi dodatkami i owiany przepięknym uśmiechem

 Tuż przed przerwą pojawił się majestatyczny pokaz akrobacji na bungee. Truppe Neon Fly w arcymistrzowski sposób przenieśli widownię w inny wszechświat. Artyści odziani w neonowe kostiumy to unosili się, to opadali, to wirowali w niemal czarnej przestrzeni tworząc emocjonujące i wykwintne widowisko. Malownicze postaci, trudne figury, niebanalny zestaw akrobacji, pomysł i finezja sprawiły, że pokaz ten był wybitny i oczarował mnie zupełnie

 Innym, równie wspaniałym występem była Żonglerka w wykonaniu Eleny Drogalevej i Gentelmen. Elegancka i wyborna stylizacja, delikatność a zarazem zdecydowanie, precyzja, szybkość i estetyczność to jedne z wielu przymiotów tego, jakże, wyśmienitego show. Nie było sposobności nawet na sekundę spuścić oka z tego, co działo się na arenie. A działy się czary talentem i niezwykłym urokiem spisane

Ciekawym występem był Pole Act w wykonaniu Artysty o imieniu Henry a nazwisku Quaiser. Pokaz męskiej siły, zwinności i akuratności. Wiele trudnych figur i ich ciekawe połączenie oraz nieprzewidywane „akcje” sprawiły, że występ Henrego oglądało się przyjemnie i nie mógł się nie podobać

Tego wieczora, na arenie można było dwa razy podziwiać występ Truppe Puje.
Raz prezentowali oni Skakankę, drugim razem Hand To Hand. Zarówno jeden, jak i drugi numer był bardzo dobry. Fantazyjne figury, charyzmatyczne układy, lekkość ich wykonywania oraz urok osobisty Artystów zamienił ich występ w doskonałe show

Na arenie pojawiła się także Truppe Credo i ich Belka Rosyjska. Trudne akrobacje wzbudziły zachwyt wśród publiczności i gromkie brawa

Oczywiście żaden cyrk nie może być cyrkiem bez Clowna
I tą zaszczytną rolę w tym roku sprawował nasz Rodak, Clown RiCO
Klasa sama w sobie.
Doskonały Talent przez duże T.

Jego repryzy oglądane po raz kolejny i kolejny nie są w stanie się znudzić. Ta genialna mimika twarzy, te spojrzenia, te gesty, ta umiejętność nawiązania kontaktu z publicznością. Zabawny, niebanalny, taktowny. MAA – MAA może być z Niego dumna. Zresztą my Polacy też powinniśmy być dumni, że mamy takiego zdolnego Artystę.
R jak radość, I jak inteligencja, C jak czar, O jak oryginalność.

Na duże słowa uznania zasługuje również Shad Performance Showballett, który wyśmienicie prezentował się raz po raz na arenie „wiążąc” ze sobą kolejne występy. Finezyjne i przepiękne występy cudownie uzupełniały cały program.
Nie mogę zapomnieć o tym, iż, po raz drugi w życiu byłam w cyrku, gdzie grała orkiestra na żywo i byłam tym zachwycona. Big Band Orchester wybitnie czarowali muzyką i sprawiali, że całe show zyskało swoją „kropkę nad i”.

I znowu przychodzi czas, aby nastąpił koniec. Zanim zgasły światła, zanim ucichła muzyka …… była dodatkowa porcja magii, gdy na arenę wyszli wszyscy Artyści pożegnać się z publicznością. Owacje na stojąco. Uśmiechy. Łzy. Radość. I wszystko to, czego słowa nie potrafią nazwać a siedzi głęboko w
Coś się kończy. To samo Coś staje się przeszłością. To Coś nigdy nie pójdzie w zapomnienie. To Coś będzie żyło we wspomnieniach, zapisanych słowach i w fotografiach ….
„Cyrk pojawia się znikąd” ……… i przewraca życie do góry nogami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz