Po ubiegłorocznej Wizycie Cyrku na Wodzie Imperial Show z utęsknieniem oczekiwałem przyjazdu w tym roku. Na szczęście nie musiałem długo czekać, jak rok temu był pod koniec sierpnia tak teraz zawitał do stolicy Kujaw Zachodnich 20 i 21 czerwca. Co ciekawe było to dwa tygodnie po Cyrku Astoria i jeden i drugi cyrk na brak widzów nie mogli narzekać.
Tegoroczny program Cyrku Imperial Show p.t. „Burlesque” przebił moje
oczekiwania! O ile rok temu byłem zachwycony, wręcz wniebowzięty spektakle, tak
w tym roku nawet nieco bardziej. To samo mogę powiedzieć o inowrocławskiej
publice, która bawiła się wyśmienicie a część widowni nie szczędziła owacji na stojąco,
a to w moim mieście się strasznie rzadko zdarza. Reklama na mieście była
doskonale widoczna, plakaty, plansze, ulotki, reklama w internecie sprawiły, że
pierwszego dnia namiot był niemal pełen, a drugiego zajętych było ponad 60%
miejsc. To kolejny dowód na to, że w takich miastach z dobrą reklamą można stać
dłużej niż jeden dzień.
Program rozpoczyna cyrkowy balet
Imperial Show do muzyki The Greatest Show… co ja mogę powiedzieć, rozpoczęcie
było pełne energii, olśniewające kostiumy, piękne dziewczyny i solidny radosny
układ choreograficzny. To na dole, a u góry? Kilka metrów nad wodną areną w
przestworzach swoje umiejętności prezentowały dwie artystki. Ich gimnastyka na
świecących żyrandolach przyciągała dużo bardziej uwagę niż taniec na dole, ale
oba elementy wspólnie się uzupełniały. Najlepsze rozpoczęcie programu cyrkowego
jakie widziałem w Polsce!
Cały program jest naprawdę
różnorodny. Na specjalne wyróżnienie zasługują takie występy jak: reki, trapezy
kołowe, gimnastyka w sieciach, sztrabaty, luźna lina pozioma, lina meksykańska
oraz kontorsjonistyka.
Trapezy kołowe rozhuśtane raz zbliżały
się do siebie, a raz oddalały, to wszystko przy świetnej synchronizacji i sympatycznej
melodii. Dużo nie trzeba by pokochać taki występ na nowo i to im się udało!
Reki w marynarskim stylu coś czego w Polsce brakuje. Gimnastyka na drążkach
potrafi być spektakularna, wesoła i energiczna, przez co idealnie pasuje jak w
tym przypadku na koniec widowiska.
Sztrabaty pośród złotych aniołów i między fontannami. Cudny
widok i bardzo dobry występ akrobaty.
Kontorsjonistyka czyli inaczej kobieta guma, w ścianie
deszczu z fantastyczną choreografią i bardzo skomplikowanymi figurami -
arcypiękne i wzruszające widowisko!
Dość długi i bogaty występ na sieciach dla mnie okazał się
dużym zaskoczeniem. Nie sądziłem, że jedna osoba może pokazać aż tyle podczas
jednego występu na tym rekwizycie.
Lina meksykańska prezentowana przez absolwentkę PSSC w
Julinku. Aleksandra w Inowrocławiu otrzymała od swojego trenera dyplom
ukończenia szkoły cyrkowej. Prawdę mówiąc nie widać, żeby to była dopiero
zaczynająca karierę w cyrku artystka, i do tego z wymagającym i bardzo rzadko
spotykanym numerem. Kilka emocjonujących tricków i do tego świetna oprawa -
numer na ocenę bardzo dobrą!
Luźna lina to numer znany już z między innymi 2021 roku z
Cyrku Imperial Show. Tu dodatkowo z tancerkami, które są idealnie wgrane w cały
występ. Na linie nie brak balansu na krześle, szpagatu, hula-hop, jazdy na
monocyklu czy obrotów wokół liny. Jak dla mnie rewelacja!
W programie mamy jeszcze ekwilibrystyką na wałkach, dużą iluzję oraz żonglerkę na monocyklu. Iluzja była naprawdę niezła, zwłaszcza ostatnia z znikaniem i wyjściem wśród publiczności. Żonglerka na monocyklu to coś rzadko spotykanego w Polsce. Artysta slalomem objeżdżał tancerki, które podawały mu kolejno maczugi, na finał podrzucenie wszystkich 5 maczug podczas jazdy na jednokołowym rowerze robi naprawdę spore wrażenie.
W ringmastera, ale przede wszystkim klauna po świecie cyrku na wodzie w
klimacie Burlesque wcielił się Pavel. Bardzo sympatyczny artysta, a jego styl i
umiejętność kontaktu z widzami zasługują na duże ukłony! Śmiali się dorośli
oraz dzieci w różnym wieku. Z tym komikiem można było pośpiewać, poklaskać,
potańczyć, poczarować i wcielić się w orkiestrę. Sam klaun na chwilę ze swoim
towarzyszem wcielili się w foki. Parodia tresury (choć brakuje tych żywych
zwierząt) to była naprawdę fajna. Dwie foczki dwoiły się i troiły by otrzymać
na koniec rybkę.
Wraz z klaunem na arenie pojawił
się między innymi duży biały miś, który nie omieszkał szaleńczego tańca. To
jest przykład, że w cyrku można jak najbardziej wykorzystać maskotki, w taki sposób,
że widownia się śmieje niemal do łez i bije duże brawa! W drugiej części na arenie
pojawiły się dwa mamuty, które też zyskują sympatię widzów.
Zakończenie to podniebne ewolucje na kole, na scenie tancerze i wielki bum pirotechniki. To wszystko do muzyki "This is me". Zakończenie udowodniło, że jest to śmiało można nazwać ten spektakl The Greatest Show!
No i na pewno warto raz jeszcze
wspomnieć o tancerkach i tancerzach. Przede wszystkim ich kostiumy:
PRZEPIĘKNE!!!, przy każdym kolejnym wejściu tancerzy aż miło było popatrzeć jakim
układem zaskoczą. Wszystko pięknie zgrane z występami akrobatów i ekwilibrystów,
show w pełnym tego słowa znaczeniu.
Przez cały program dużym plusem
jest gra świateł, fontanny tutaj rzeczywiście chwilami nieco przeszkadzały, ale
były dobrze zaprogramowane pod to co działo się w czasie występów. Muzyka na
programie choć w dużej mierze nowoczesna to dla mnie wyjątkowo dobra, zwłaszcza
gdy słyszy się wiele ulubionych kawałków.
Z przerwą program trwa nieco
ponad 2 godziny. Z czystym sumieniem mogę rzec, że jest to jeden z dwóch
najlepszych programów cyrkowych jakie można zobaczyć w tym roku w Polsce! Takich
widowisk nam potrzeba, bo to jest właśnie najwspanialsza sztuka cyrkowa.
DUŻO WIĘCEJ FOTEK W DZIALE "ZDJĘCIA"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz